[DE]PRESENTATION - krótko o blogu, o mnie i o mojej ukochanej - depresji.
Jeśli odwiedzasz ten blog, oznacza to, że ma miejsce jedna z szczęściu sytuacji:1. Masz depresję.
2. Znasz kogoś, kto ma depresję.
3. Absolutnie nic nie wiesz o depresji, ale chętnie czegoś się dowiesz.
4. Jesteś studentem pierwszego roku psychologii.
5. Randomowo przeglądasz blogi.
6. Dostąpiłeś/aś najwyższego zaszczytu - otrzymałeś/aś link do bloga od samej jego autorki.
UWAGA! Ten blog nie jest jednym z setek pseudo- motywujących blogów, które cudownie uzdrawiają jak relikwie z Lichenia. To tylko garść historii, przeżyć, przemyśleń i wskazówek, które mogą chociaż trochę pomóc wszystkim chorującym na depresję, wszystkim zmagającym się z depresją bliskiej osoby, czy po prostu chcącym dowiedzieć się czegoś więcej o tej wciąż mało znanej chorobie. Mam nadzieję, że bazując na moich doświadczeniach, spostrzeżeniach, potknięciach, porażkach, sukcesach (takowe mi się zdarzają) zbudujesz sobie obraz tej choroby i może znajdziesz jakieś drogowskazy, jeśli szukasz drogi do zdrowia.
Większość ludzi uważa, że depresja to taki wymysł pesymistycznej marudy, której w życiu nie wyszło. Większość uważa, że depresja to coś, nad czym można mieć pełną kontrolę. Większość uważa, że depresja bierze się z niczego - bo przecież z czegoś biorą się tylko choroby, a depresja dla większość nie jest chorobą. Większość myli depresję z tzw "deprechą", czyli chwilowym spadkiem nastroju. Kiedy podzielisz się z kimś zdrowym swoimi odczuciami i stanami emocjonalnymi, najczęściej usłyszysz "weź nie pierdol" jako złoty środek na Twoje problemy. To zdanie - symbol, czyli klasyczne podejście większości do ludzi chorych na depresję. Dlatego blog opatrzyłam takim właśnie tytułem- wyrazem ignorancji, która potrafi dowalić. Z drugiej strony, to zdanie po lekkiej przeróbce może stać się piękną mantrą, jaką należy uparcie powtarzać - weź to pierdol. Fuck it - taka filozofia, która w walce z depresją może stać się całkiem skuteczną, dodatkową bronią. Trzeba tylko nauczyć się nią posługiwać.
Dlaczego blog ma w adresie "deprefun"? Bo trochę z zamierzeniem, miało to brzmieć jak kolejna, wymyślna nazwa leku na depresję, którą popełnił w poniedziałek kreatywny marketingowiec z firmy farmaceutycznej, czując wciąż ciężki weekend we krwi. Fun - z depresji należy zaczać się śmiać, mimo że to wyzwanie równie ciężkie, co bieg sprawnościowy dla komandosa. Mimo że na co dzień wyglądam (i zachowuję się), jak najbardziej depresyjna ikona internetów - Grumpy cat, to staram się z tym walczyć. Pomimo tych stanów, jakich ciągle doświadczam, nie pozwalam się jednak pokonać. Nie przeczytasz tutaj melancholijnych przemyśleń, jakich doświadczyłam w czasie obiadu, rozczulając się nad kotletem i z nostalgią wspominając dobre chwile sprzed 2 lat, gdzieś tam w Bieszczadach. Żeby nie zabrzmieć jak na spotkaniu anonimowych deprecholików, nie napiszę "Cześć, mam na imię Ala i też mam depresję". Napiszę tylko, że depresja zadomowiła się w moim życiu jak pasożyt około 6 lat temu. To kupa czasu. Zanim jednak rozpoznałam co mi dolega (zanim doszłam do stanu krytycznego) nie miałam pojęcia co się dzieje i ignorowałam wszystkie symptomy, fazy początkowe, w których wystarczą tylko działania prewencyjne, te które zapobiegną powstaniu jednej z najgorszych chorób, jakich można doświadczyć.
Zapraszam do lektury.
constructive mind |
Reviewed by Unknown
on
8:38:00 PM
Rating: 5
Brak komentarzy: