Walka każdego dnia, odsłona 1.

Zrobiłam kilkukilometrowy spacer, mimo że całe moje ciało bardzo tego nie chciało. Przeszłam 3 km walcząc ze sobą na początku i bijąc się z chęcią pozostania na kanapie. Taka właśnie jest depresja, nie chce wysiłku, zniechęca do niego i odbiera energię. Dla kogoś zdrowego to jakiś porąbany stan, którego nie da się zrozumieć. Dla kogoś, kto tego doświadcza to coś zupełnie zrozumiałego. Podniesienie tyłka z kanapy jest jak pojedynek życia. Byłam w stanie, gdzie ruch i wysiłek były katorgą, udawałam, że mogę się ruszyć, kosząc pół trawnika przed domem, a potem szłam napić się piwa (alkohol i depresja się kochają, ale o tym potem). Udawałam, że mam kontrolę i mogę robić co chcę i kiedy chcę. Całymi dniami spoczywałam na kanapie i płakałam, użalałam się nad sobą. Teraz mimo, że stan jest podobny, potrafię wstać i pójść na ten cholerny, znienawidzony spacer bo wiem, że muszę. Muszę zaczyna wygrywać nad -nie mogę. Mały krok który znaczy dla mnie niesamowicie wiele, bo pokazuje mi że mogę mieć nad tym jakąś minimalną kontrolę, mimo że mam rozwalone hormony. Czasami jeszcze przegrywam ze stanem zupełnego zniechęcenia, ale co raz rzadziej. Róbcie to samo, róbcie to na co nie macie ochoty, bo to niezwykle wiele daje. To jest ciężkie, jak rozwiązanie równania matematycznego skomponowanego przez samego Einsteina, ale to jednak jest wykonalne.
Zastanawiam się, jak bardzo żałosna muszę być w oczach kogoś zdrowego, jak beznadziejna skoro zwykły spacer opisuję jak wyzwanie i przeżycie na miarę spaceru po powierzchni Marsa. Kto nie chorował, ten nie zrozumie, nie wie jak to jest i jak ta walka wygląda. Oczywiście dalej zdarza mi się poddawać stanowi depresji, ale co raz częściej zbieram resztki sił w sobie i idę. Zrób to samo, nawet jeśli wszystko Ci mówi, byś został na kanapie i się nie ruszał, to jednak zrób to - zbuntuj się. Idź na spacer, pojedź gdzieś, wyrwij się z domu, wyrwij się z myślenia. To Cię nie wyleczy, ale to Ci pomoże na tyle skutecznie, że dalsza terapia będzie łatwiejsza i branie leków będzie bardziej sensowne.

Nie wiem skąd mam na to siłę czasami, ale cieszę się, że ją w ogóle mam. Próbuję ją znaleźć mimo, że brakuje mi energii przez cały czas, jak każdemu choremu. Cieżko to zrozumieć, bo jak można nie mieć energii na zwykły spacer - uwierzcie mi - można. 






Walka każdego dnia, odsłona 1. Walka każdego dnia, odsłona 1. Reviewed by Unknown on 12:30:00 AM Rating: 5

Brak komentarzy:

ConstructiveMind. Obsługiwane przez usługę Blogger.